Jak solić ryby do wędzenia podaję poniżej.
Są to moje ustalenia sprawdzone przez kilkuletnie doświadczenie.
Internet pełen jest różnych przepisów, ale różnie to wychodzi. Czasami ryby są za słone a czasami wręcz przeciwnie.
Solanka 7% – 70g soli do 1 litra wody
Solanka 13% – 130g soli do 1 litra wody
….
Po soleniu zawsze opłukuję rysy dokładnie świeżą wodą kranową i obsuszam ręcznikiem papierowym a potem bezpośrednio przed wędzeniem również wentylatorem. Ryby zanim trafią do wędzarni muszą być w dotyku suche lub przynajmniej lekko suche.
Węgorz (0.7 kg tusza z głową bez skrzeli) – solanka 10%, na noc do lodówki (ok. 8 godzin)
Sum (1.3 kg tusza z głową bez skrzeli) – solanka 13% i na noc do lodówki (ok. 8 godzin). Suma można też solić jak węgorza, ale ostatnie 1.5 godziny solę go na sucho obsypując go dokładnie solą z każdej strony i od wewnątrz.
Pstrągi małe (do 0.5 kg tusze z głową bez skrzeli) – solanka 7% i na noc do lodówki (ok. 8-10 godzin)
Pstrągi duże (powyżej 0.5 kg tusze z głową bez skrzeli) – solanka 8% i na noc do lodówki (ok. 8-10 godzin)
Łosoś i pstrąg w płatach – solenie na sucho, dokładnie obsypać i natrzeć solą i odstawić na 1.5 godziny dla cieńszych płatów i 2 godziny dla grubszych płatów. Potem dokładnie się płaty opłukuje i suszy ręcznikiem papierowym. Przed wędzenie lekko maluję płaty z wierzchu syropem klonowym.
Makrele i śledzie w płatach (nie dotyczy oryginalnych matiasów) – solanka 7% i moczenie 3 godziny w chłodzie. Potem opłukać w słodkiej wodzie i wysuszyć ręcznikiem papierowym.
Śledzie matiasy oryginalne tuszki (nie polskie podróbki) – solanka 7% i moczenie 1.5 godziny w chłodzie. Potem opłukać w słodkiej wodzie i wysuszyć ręcznikiem papierowym. Matiasy oryginalne są bardzo tłuste i w wędzarni będzie wykapywał tłuszcz (trzeba coś podłożyć).
Dorsz w płatach – lekko oprószyć solą jak do smażenia i odstawić na 1.5 godziny. Potem lekko opłukać i wysuszyć.
Dziś przepis z mojego domu rodzinnego w Szczecinku. Za malucha jadaliśmy tę zupę obowiązkowo z węgorza. Dziś węgorz to marzenie, ale z powodzeniem można zastosować inne ryby. Super smakuje z jesiotrem (super rybka bez ości). Ostatnio jedliśmy tą zupkę w wersji z resztkami pstrąga po filetowaniu do wędzenia.
OK. Do rzeczy. Poniższe składniki są na ok. 8 porcji.
Potrzebować będziemy:
Ryba (węgorz, jesiotr, duży pstrąg czy łosoś) – można zastosować odpadki ze szkieletem i łbami. Czysta podzielona ryba: ok. 1-1.5 kg lub odpadki z kawałkami rybki: ok. 2-2.5 kg.
Cebula: ok. 6 średnich cebul – ok. 50-70 dkg
Włoszczyzna z 2-3 marchewkami.
Przyprawy: 4 liście laurowe, 6 ziaren ziela angielskiego, ok. 5 zmielonych ziaren pieprzu (do smaku), ok. 4-5 łyżek vegety lub kucharka (dla osolenia wg smaku).
Sporo świeżego zielonego kopru (jakieś 3-4 porcje sprzedawane w sklepach)
Kilka łyżek octu – ostrożnie dodawać mieszając do smaku (ja dawałem 5 łyżek)
Śmietanka 18% (ok. 200-250 ml)
Kilka litrów wody (ok. 3-4 litrów)
Najpierw gotujemy bulion z warzyw. Włoszczyznę czyścimy i płuczemy, marchewkę trzeba oskrobać. Cebulę obieramy i w całości wrzucamy do garnka z wodą wraz z obraną włoszczyzną. Dodajemy od razu wszystkie przyprawy oraz vegetę lub kucharka do odpowiedniego poziomu słoności. Z tą vegetą trzeba uważać. Najpierw wsypać kilka łyżek, dobrze wymieszać i posmakować, czy jest woda dość słona. Jak za mało do dosypać jeszcze trochę. Całość gotujemy do czasu aż marchewka zmięknie na tyle, żeby potem pokroić ją w plasterki (ok. 1.5 godziny delikatnego gotowania, żeby marchewka się nie rozgotowała).
Po ugotowaniu warzywa wyciągamy i odciskamy, a bulion przecedzamy przez sitko. Marchewkę studzimy i kroimy w plasterki, żeby później dosypać ją do gotowej zupki. Resztę warzyw z wywaru – wyrzucić na kompost. Zostanie nam z tego tylko sam bulion i marchewki.
Ryby trzeba podzielić na kawałki tak duże, jak chcemy mieć na łyżce. Jeśli gotujemy zupę z odpadków rybnych to polecam najpierw ok. 30 minut gotować same odpadki z głowami a potem wywar odlać, odpadki wyrzucić i ponownie gotować już pokrojoną surową rybę. Gotową rybę gotować krótko, żeby się nie rozgotowała. Zazwyczaj jest to ok. 15 minut.
Na koniec dodajemy ocet, śmietankę, drobno posiekany koper i pokrojoną w plasterki ugotowaną marchewkę i doprawiamy solą i pieprzem do smaku. Całość mieszamy i lekko gotujemy jeszcze jakieś 5 minut. Gotowa zupka powinna być lekko kwaskowa, ryba powinna być jędrna i nie powinna się rozpadać. Koper na początku pływa, ale po jakimś czasie opada na dno. Zupka ta smakuje wybornie – najlepiej ze świeżym pieczywem. Przed podaniem trzeba dobrze zamieszać, bo na dnie najlepsze skarby czekają 🙂
moszcz: 12 litrów z ok. 15.5 kg owoców (moszcz z 13 kg wiśni+1.5 kg zgniecionych malin + 0.9 kg zmielonego agrestu)
woda: 4.5+2.8+2.5+1.5=11.3 litra
cukier: 1.7+1.25+2+1=5.95 kg (dziś dałbym ok. 0.5 do 1 kg cukru mniej, czytaj na końcu podsumowanie)
Moja uwaga do proporcji cukru:
Ostateczne dosłodzenie pracującego wina warto zostawić pod koniec fermentacji lub tuż po fermentacji. Wynika to z tego, że w Polsce owoce bardzo różnie dojrzewają i zależnie od pogody w lecie mają w sobie zgromadzoną różną ilość cukru. Proszę podczas smakowania wina nie przerażać się goryczką i lekką kwaśnością. I lepiej zamiast przesłodzić wino zastosować …. węgiel na wstrzymanie dla kosztującego 🙂
Poniżej harmonogram wykonanych przeze mnie czynności. Nie trzeba się tego trzymać, ale napisałem dokładnie jak było:
Sobota: 18 lipca 2015:
z 10 kg mocno dojrzałych wiśni otrzymałem 7 l moszczu za pomocą pektopolu (przepis na pektopol zamiast drylowania znajdziesz również w moich wcześniejszych wpisach)
dałem 4.5 litra wody (właściwie dolałem 2.5 litra wody, bo 2 litry wcześniej dolałem do pektopolu)
1.7 kg cukru (na 1 litr wody dodać 350 g cukru czyli na 1 kg cukru ok. 3 litry wody)
wlałem wszystko do 25 litrowego baniaka i dodałem zaprawione wcześniej drożdże winne (nie pamiętam już jakie, ale nie ma to większego znaczenia). Odstawiłem baniak do ciepłego pomieszczenia (ok. 25 stopni Celsjusza) i zatknąłem rurkę fermentacyjną zalaną wodą.
Piątek: 24 lipca 2015 dodałem:
1.5 kg zmielonych malin
2.4 kg moszczu zrobionego z odciśnięcia 3 kg wiśni
(razem dostałem ok. 3.9 kg moszczu z owoców malin i wiśni)
Owoce zmieszałem razem i dodałem 2.8 litra wody i 1.25 kg cukru
Razem po podsumowaniu w 25 litrowym baniaku mam:
9.4 litra moszczu z 13 kg wiśni
1.5 kg malin
(razem 11 kg owoców na gotowo)
7.3 litra wody
2.95 kg cukru (później okaże się, że było trochę za mało)
Niedziela: 26 lipca 2015:
Postanowiłem w swoim winie zastosować proporcje doświadczonego w winie kolegi Piotra Szylina. Piotruś stosuje proporcje 10/6/4 (owoce świeże (kg) / Woda (l) / cukier (kg) )
U mnie owoców świeżych było ok. 14 kg czyli łącznie powinienem dodać:
8.4 litrów wody i 5.6 kg cukru.
Dolewam więc dziś (26 lipca 2015):
2.5 litra wody
2 kg cukru oraz dodatkowo
0.9 kg zmielonego agrestu
W sumie w dużym 25 litrowym baniaku mam więc:
owoców (moszczu): 12 litrów z ok. 15.5 kg owoców (moszcz z 13 kg wiśni+1.5 kg zgniecionych malin + 0.9 kg zmielonego agrestu)
woda: 4.5+2.8+2.5=9.8 litra
cukier: 1.7+1.25+2=5 kg
Niedziela 16 sierpnia 2015:
Zlałem wino znad osadu, bo przestało pracować.
Świeże winko miało lekko kwaśnawy posmak i było wyraźnie nie dosłodzone. Dodałem ok. 1 kg cukru i ok. 1.5 litra wody (później okaże się, że dałem lekko za dużo cukru)
Podsumowanie:
We wrześniu 2015 można już było spijać gotowe wino.
Wyszło bardzo smaczne i chętnie było spijane do dna przez „konsumentów”. Ostatecznie muszę stwierdzić, że było lekko za słodkie i dziś dałbym ok. 0.5 do 1 kg cukru mniej.
Dzisiaj krotki opis jak przygotowuję wiśnie do wina owocowego.
Otóż zamiast męczącego i monotonnego drylowania można wiśnie pozbawić pestek za pomocą Pektopolu lub Pektoenzymu. Środek ten w Polsce produkuje firma BIOWIN i kupić go można latem w supermarketach np. Tesco lub sklepach z artykułami winiarskimi. W Poznaniu taki fajny sklepik znajduje się na ul. Garbary 28 blisko Rynku Bernardyńskiego.
Z moich kilkuletnich doświadczeń z winem wynika, że Pektopol w żaden negatywny sposób nie wpływa później na proces fermentacji i smak wina.
Kolejność czynności:
Wiśnie umyj dokładnie i usuń wszelkie zanieczyszczenia i zepsute, nadgniłe owoce.
Owoce zważ i wsyp do dużego wiadra tak maksymalnie do 3/4 objętości i dokładnie ręcznie rozgniataj w palcach, maksymalnie jak tylko się da. Uwaga. Po tej czynności ręce będą czerwone przynajmniej przez kilka godzin a paznokcie będzie trzeba mocno czyścić 🙂 Jak chcesz tego uniknąć kup długie i mocne lateksowe rękawiczki. Wcześniej warto też zmienić ciuchy na robocze, bo można je zachlapać.
Dolej 2 litry ciepłej 40 stopni C wody na każde 10 kg wiśni (uwaga: ta woda powinna być później uwzględniona w przepisie na wino owocowe)
Po dokładnym wymieszaniu i ostudzeni do temperatury pokojowej dodaj Pektopol w ilości 2 ml na 10 kg owoców (zajrzyj też w instrukcję, czy nie podaje innej proporcji) i dokładnie wszystko wymieszaj.
Wiaderko dokładnie przykryj i odstaw na 10-15 godzin.
Po tym czasie przelej wszystko przed sito o dużych okach (najlepsze jest duże metalowe sito wędkarskie o dużych okach, które można kupić za ok. 30 zł w sklepach wędkarskich). Można też użyć dużego durszlaka lub czegokolwiek co przepuści miąższ a zatrzyma pestki.
Większość płynu przeleci przez sito a pestki z resztkami miąższu zatrzymają się na okach. Poprzecieraj ręcznie te pestki aż miąższ przeleci do końca a pestki zostaną pozbawione owocu.
Gotowe. Pestki później można jeszcze zostawić w sicie aż obciekną z cennego moszczu.
Wygodne i duże sito wędkarskie na pewno w Poznaniu można kupić w sklepie wędkarskim Leszcz na Ratajach przy ul. Ślężańskiej 1, przy os. Orła Białego.
Link do sklepu: www.leszcz.pl/
Zbliża się sezon na zakupy drzewek i krzewów owocowych do ogrodu. Jeśli ktoś zamierza wiosną posadzić borówki we własnym ogrodzie to polecam borówkę odmiany Chandler. Dlaczego akurat ta borówka jest najlepsza?
1) Po pierwsze – wielkość owoców. Owoce borówki Chandler są ogromne. Wyjaśni to poniższe zdjęcie, gdzie dokładnie widać różnicę wielkości między odmianą borówki Chandler a innymi popularnymi odmianami (tutaj to chyba Bluecrop).
Borówka Chandler i Bluecrop – porównanie wielkości
2) Po drugie – długość owocowania. U mnie w ogrodzie borówka Chandler ma dojrzałe owoce już od połowy lipca do nawet połowy października. Nie trzeba więc zbierać wszystkich owoców na raz, lecz można się nimi delektować na świeżo przez ponad półtora miesiąca.
3) Po trzecie – ilość owoców. Borówka Chandler ma bardzo dużo owoców. Niektóre gałęzie pod ciężarem owoców nawet kładą się na ziemię. Oczywiście obowiązuje zasada, że im więcej owoców na krzaku tym będą one mniejsze. Jeśli więc chcemy mieć większe owoce to należy krótko po zawiązaniu owoców w lecie lekko je poprzerywać.
Borówka Chandler na krzaku w połowie września po kilku zbiorach
4) Po czwarte – smak. Wyborny, pyszny. Borówki Chandler jak i inne odmiany doskonale nadają się do mrożenia. W zimie wybornie smakują w pierogach, ciastach i galaretkach owocowych.
Kilka uwag jak sadzić borówki:
Przygotuj dobre jasne i przewiewne stanowisko. Borówki rosną doskonale w pełnym słońcu jak i w półcieniu. Pod pojedynczy krzak borówki można wykopać szeroką okrągłą nieckę na głębokość 1.5 szpadla (ok. 40 cm) i średnicy ok. 80 – 100 cm na 1 krzak. Boki niecki najlepiej wyłożyć grubą folią, żeby nie przerastały korzenie innych roślin i nie mieszała się ziemia kwaśna ze stałą ziemią ogrodową. Folia może być z pociętych worków po kwaśnej ziemi pod borówki kupionej w sklepie. Głębszych dołków pod borówki robić nie trzeba, bo borówki płytko się korzenią.
Jeśli zamierzasz posadzić więcej krzaków to w jednym rzędzie sadzi się pojedyncze krzaki co 100-130 cm. Rozstaw rzędów to ok. 250 cm. Należy pamiętać, że borówka silnie się rozrasta i żeby wygodnie można było je pielęgnować i zrywać owoce to krzaki nie mogą rosnąć za blisko siebie. Jeśli sadzisz więcej borówek w rzędzie to przygotuj podłużną nieckę na kilka krzaków naraz zamiast kilku pojedynczych.
Kwaśne podłoże, najlepiej specjalistyczne pod uprawę borówki. Można też zastosować mieszankę w proporcjach 50/50 próchniczej ziemi ogrodowej kompostowej i torfu włóknistego kwaśnego o jak najniższym PH (PH = ok. 3.5). Zasyp wykopane niecki pod borówki dobrą, zasobną i kwaśną ziemią a efekt w dobrych owocach będzie murowany.
Jeśli sadzisz więcej krzaków to nie sadź jednej odmiany borówki tylko co najmniej dwie lub trzy. Ideałem będzie jak posadzisz 4-5 krzaków odmiany Chandler a pomiędzy nimi inną odmianę np. wcześniej owocujące Duke czy Patriot i później owocującą odmianę np. Brigitta czy Darrow. Mieszanie odmian polepsza i znacznie wydłuża owocowanie przez krzyżowe zapylanie pomiędzy odmianami.
Po posadzeniu krzaków podłoże najlepiej obłożyć agrowłókniną i z wierzchu wysypać zmieloną korę z drzew iglastych. Uniknie się wtedy w przyszłości pracochłonnego odchwaszczania.
Podlewanie krzaków – najlepiej wodą miękką. Idealna będzie deszczówka. Jak skutecznie łapać deszczówkę opiszę w innym artykule (jak wystarczy ochoty i czasu). Ja w ciągu roku tylko z jednej rury spustowej na dachu wyłapuję kilka tysięcy litrów świeżej deszczówki, którą stosuję między innymi do podmiany wody w domowym akwarium. Inna rura spustowa zasila ogrodowe oczko wodne.
Warto łapać deszczówkę – to bardzo ekologiczne 🙂
Borówka Chandler w zestawieniu z Bluecrop i innymi owocami
Dzisiaj zamieszczam prosty przepis na zrobienie pasty rybnej z wędzonej makreli. Makrela to smaczna i zdrowa ryba pełna bezcennych kwasów omega-3 i omega-6 oraz drogocennego selenu. Selen przyczynia się do zwiększenia odporności organizmu na szkodliwe działanie wolnych rodników.
Pasta taka to doskonały produkt dla dzieci oraz dla kogoś, kto nie lubi długo bawić się w wybieranie ości z ryb a chce szybko zrobić zdrowe i smaczne kanapki do szkoły czy pracy.
Czas przygotowania: ok. 10-15 minut
Potrzebne składniki:
świeża makrela wędzona – 1 szt. (nie należy kupować zleżałych suchych ryb)
ogórki kiszone – 1-2 szt. zależnie od wielkości
cebula – połówka lub 1 szt. zależnie od wielkości
pieprz czarny świeżo zmielony
olej rzepakowy lub inny – ok. 1 łyżka
majonez – 1 łyżka
musztarda – 1 łyżeczka
Orientacyjnie ryby powinno być 4-5 razy więcej objętościowo od ogórków i cebuli, czyli na 4-5 części ryby należy dodać 1 część cebuli i 1 część ogórków.
Zestaw składników na pastę z makreli
Przygotowanie:
Makrelę obieramy ze skóry i dokładnie oddzielamy mięso od ości. Mięso powinno być wyczuwalnie tłuste i lekko przyklejać się do palców. Jak tak nie jest to znaczy, że ryba nie jest świeża i należy takich ryb w przyszłości unikać.
Ogórki kiszone szatkujemy na malutkie kawałeczki.
Podobnie siekamy cebulę. Ja cebulę na pastę krótko siekam w blenderze.
Wszystkie składniki wrzucamy do małej miski i dokładnie mieszamy widelcem lub palcami.
Pieprzymy do smaku i jeśli ryba i ogórki była mało słone to można pastę dosolić.
Wszystkie składniki już w misce przed wymieszaniemPasta podczas mieszania
Gotowa pasta powinna się łatwo smarować na kanapkach. Gdy ryba będzie świeża to w zasadzie gwarantowane jest, że pasta będzie smaczna.
Gotowa pasta z makreli
Pasta wyśmienicie smakuje na kanapkach ze świeżego chleba.
Przepisów na barszcz jest bardzo dużo i trudno się w tym wszystkim połapać. Moja wersja jest bardzo prosta i smaczna. Bazuje tylko na naturalnych składnikach bez stosowania jakichkolwiek koncentratów czy ekstraktów barszczopodobnych.
Przepisów na barszcz jest bardzo dużo i trudno się w tym wszystkim połapać. Moja wersja jest bardzo prosta i smaczna. Bazuje tylko na naturalnych składnikach bez stosowania jakichkolwiek koncentratów czy ekstraktów barszczopodobnych.
Barszcz gotuje się dwuetapowo. Najpierw przez 1.5 godziny gotuje się sam bulion warzywny a w czasie gotowania bulionu moczy się suszone grzyby i przygotowuje pozostałe składniki barszczu.
Czas przygotowania: ok. 3 godziny gotowania + 12 godzin dochodzenia barszczu w chłodzie.
Składniki podane są na ok. 1.5 litra gotowego barszczu, czyli ok. 4-5 średnich porcji.
Najpierw składniki na bulion warzywny:
Cebula – średnia 1 szt.
Marchewki – kilka sztuk
Por – kawałek
Seler – mały kawałek
Pietruszka korzeń – 1-2 szt. w zależności od wielkości
Warzywko lub kucharek – ok. 2-2.5 płaskie łyżeczki (stosuję do zup zamiast soli)
Woda – 1.5 litra
Przygotowane warzywa powinny wyglądać podobnie jak na zdjęciach
Warzywa przygotowane do ugotowania bulionuWarzywa na bulion w garnku z wodą
Całość gotować ok. 1.5 godziny na spokojnym ogniu.
Po 5-10 minutach gotowania sprawdzić czy bulion nie jest za mało słony i uzupełnić słoność odrobiną warzywka.
Pozostałe składniki barszczu:
Buraki: kilka sztuk o łącznej masie ok. 750 g
Grzyby suszone – 1 garść
Cebula do podsmażenia – 1 średnia sztuka o masie ok. 120 g
Liście laurowe – 2-4 sztuki w zależności od wielkości
Pieprz ziarnisty – ok. 15 ziarenek
Ziele angielskie – ok. 5-7 szt.
Majeranek – ok. 2 czubate łyżki (można też dać 2 razy tyle i też będzie dobrze)
Cukier – ok. 1-2 łyżeczki (jeśli barszcz będzie za mało słodki, zależnie od odmiany buraków)
Masło klarowane – 1 łyżka do podsmażenia cebulki
Sok z wyciśniętej cytryny – 2-4 łyżki w zależności od smaku
Pozostałe składniki barszczu powinny wyglądać podobnie jak na zdjęciu:
Pozostałe składniki barszczu, jeszcze przed posiekaniem
Proporcje przypraw do barszczu
1) Najpierw w czasie gdy gotuje się bulion w małej miseczce moczymy garść suszonych prawdziwków lub podgrzybków. Do moczenia tych grzybków trzeba przyjąć ok. 150-200 ml wody (niecała szklanka wody).
2) Buraki obieramy i kroimy na małe cienkie plasterki o grubości kilku mm. Po pocięciu odkładamy je do osobnego talerzyka
Buraki cienko pokrojone w małe kawałki
3) Cebulę obieramy i kroimy na drobniutkie kawałki.
Całość po posiekaniu powinna wyglądać mnie więcej tak:
Wstępnie przygotowane składniki na barszcz
Podsmażamy cebulę na osobnej małej patelni na 1 łyżce masła klarowanego. Smażymy do lekkiego zrumienienia – nie za długo. Po skończeniu smażenia odstawiamy patelnię z ognia na bok. Cebulkę dodamy na końcu gotowania do gotowego barszczu.
Cebulka przed smażeniem – drobno posiekanaCebulka po smażeniu, jest już gotowa
4) Po skończeniu gotowania bulionu warzywnego wyciągamy z niego ugotowane warzywa dobrze je odciskając – szczególnie cebulę.
5) Grzybki wyciągamy z moczenia i siekamy na drobne kawałki. Wodę po grzybkach dolewamy do bulionu warzywnego.
Posiekane grzybki i woda po godzinnym moczeniu grzybów suszonych
5) Do gotowego wywaru wsypujemy posiekane buraki oraz dodajemy przyprawy: pieprz, ziele angielskie, liście laurowe i majeranek. Gotujemy pod przykryciem przez ok. 30 minut.
6) Dodajemy do barszczu przysmażoną wcześniej cebulkę, mieszamy i smakujemy. Można lekko doprawić do smaku solą i pieprzem.
7) Doprawiony barszcz gotujemy jeszcze przez ok. 40 minut na bardzo małym ogniu z lekko uchyloną pokrywką. Wywar powinien tylko delikatnie bąbelkować.
8) Na koniec wlewamy sok z wyciśniętej cytryny, mieszamy i smakujemy. Jak coś nie gra to jeszcze można lekko doprawić.
9) Teraz barszcz nie ma jeszcze ciemnego koloru. Nie należy się tym przejmować. Zakrywamy garnek z barszczem i ugotowanymi burakami i zostawiamy na noc w chłodnym miejscu.
Barszcz po gotowaniu, jeszcze brak mu koloru. Teraz idzie do chłodu na nocne dochodzenie.
10) Następnego dnia kolor barszczu będzie wzorowy a smak wyśmienity. Wyciągamy kawałki buraków i pozostawiamy sam wywar z grzybkami i cebulką lub odcedzamy sam wywar (w zależności od gustu). Jeśli barszcz będzie za mało słodki to na koniec możemy go dosłodzić cukrem.
Barszcz można podawać z uszkami grzybowymi, pierogami lub smażonymi krokietami. Dobrze też smakuje w wersji solo do wypicia.
Jak ktoś ma w domu lub ogrodzie smutny dach, to można go pięknie ożywić zakładając tzw. dach zielony. Budowa takiego dachu jest bardzo prosta i możliwa do wykonania samemu bez żadnych specjalistycznych narzędzi. Zobaczcie kilka zdjęć – jak to wygląda na gotowo.
Dach zielony ekstensywny
Dach zielony po kilku miesiącach od założenia
Kwitnące goździki na dachu zielonym
Kwitnące kwiaty na dachu zielonym
Kwitnące kwiaty na dachu zielonym
Kwitnące kwiaty na dachu zielonym
Polecam dach ekstensywny (taki jak na zdjęciach), gdyż jest najlżejszy, najtańszy i praktycznie bezobsługowy. Minimalna grubość wszystkich warstw dachu ekstensywnego na kruszywie wynosi ok. 6-8 cm. Można też zbudować go na gotowej macie wegetacyjnej, ale taki dach ma mniejszą zdolność do kumulacji wody i przez to jest trudniejszy w utrzymaniu.
Rośliny na dachu ekstensywnym przystosowane są do trudnych warunków życia i długo wytrzymują bez nawadniania. Zaletą dachu ekstensywnego jest też to, że trudno jest na takim dachu egzystować obcym, nie pożądanym roślinom. Z roślin królują tu: rozchodniki, mchy i goździki.
Cały system najlepiej zamówić w specjalistycznej firmie. Ja materiały na swój dach zielony zamówiłem w firmie Xero Flor z Leszna Dolnego. Miły Pan powiedział przez telefon co będę potrzebował i wysłał do Poznania kurierem towar zgodnie z zamówieniem.
Sprawdzony przepis na pyszną i rozgrzewającą zupę tajską na mleczku kokosowym. Przepis podpatrzony na urodzinach u poznańskich przyjaciół podczas gościnnego gotowania 🙂
Czas przygotowania i gotowania – ok. 30 minut
Potrzebne składniki – porcja dla 4-5 osób (lub dla 2 osób na 2 dni):
Imbir świeży – ok. 200 g (powinien być w miarę młody, soczysty i nie włóknisty).
Papryka słodka świeża czerwona – 1 szt. średniej wielkości.
Papryka chili świeża – 0.5 – 1 szt. zależnie od wymaganej ostrości (gdy brak świeżej to może być też papryka ostra zmielona w proszku).
Cebula czerwona (może też być biała) – 2 – 3 sztuki zależnie od wielkości.
Czosnek świeży – ok. 5 6 ząbków (zależnie od wielkości).
Limonka – 1 szt. (gdy brak to może być zwykła żółta cytryna).
Grzyby mun – 1 garść – najlepiej już posiekane na drobne kawałki.
Piersi z kurczaka lub indyka – ok. 0.5 kg.
Krewetki koktajlowe mrożone – ok. 0.4 kg (jak ktoś nie lubi krewetek to można je pominąć).
Olej do smażenia rzepakowy lub inny – ok. 1 – 2 łyżki.
Wszystkie składniki kroimy i odkładamy do osobnych miseczek lub talerzyków. Orientacyjne proporcje powinny być takie, że imbiru, papryki słodkiej i cebuli po pokrojeniu powinniśmy mieć objętościowo podobną ilość.
Gdy nie mamy pokrojonych suszonych grzybów mun tylko w większych kawałkach to należy ugotować garść tych grzybów przez ok. 10 minut i po wyjęciu i wystudzeniu należy je pokroić na podłużne kawałki.
Imbir obieramy, siekamy na drobne podłużne 3-5 cm paseczki.
Imbir pocięty
Podobnie kroimy świeżą paprykę czerwoną.
Papryka słodka pocięta
Paprykę chili należy ostrożnie drobniutko posiekać. Należy uważać żeby przypadkiem nie potrzeć oczu, bo będzie krzyk 🙂 Ja staram się też unikać kontaktu ze skórą dłoni, bo potem godzinami palce szczypią.
Cebulę obieramy i kroimy na podłużne cienkie piórka.
Cebula pocięta
Czosnek obieramy i kroimy na cienkie plasterki.
Czosnek pocięty
Krewetki mrożone wsypujemy do osobnej miseczki.
Piersi z kurczaka kroimy na cienkie plasterki wielkością przypominające krewetki koktajlowe (najlepiej kroi się piersi lekko zmrożone).
Pierś z kurczaka pocięta
Limonkę dokładnie myjemy i ucieramy skórkę na drobnych oczkach tarki. Sok z limonki posłuży później do zalania zupy pod koniec gotowania.
Limonka na tarce o małych oczkach
Limonka otarta ze skórki
Po posiekaniu wszystkie składniki powinny wyglądać mniej więcej tak jak na zdjęciu:
Zupa tajska – gotowe składniki
Gdy wszystkie składniki są już przygotowane to zaczynamy smażenie i gotowanie.
Najpierw podgrzewamy głęboki garnek najlepiej teflonowy i wlewamy ok. 2 łyżki oleju
Wsypujemy imbir i smażymy samodzielnie ok. 5 min. co chwilę mieszając.
Następnie wsypujemy cebulę i smażymy całość ok. 1-2 minuty.
Kolej na czosnek i kolejne 1-2 minuty delikatnego smażenia.
Zupa tajska – etap 4 – dodano do imbiru cebulę i czosnek
Teraz kolej na krewetki, mięso z piersi z kurczaka i grzyby mun. Wszystko wsypujemy i razem smażymy ok. 5 minut aż mięsko się lekko zetnie a krewetki przynajmniej rozmrożą.
Zupa tajska – etap 5 – dodano mięso, krewetki i grzyby mun
Następnie zalewamy wszystko mleczkiem kokosowym. Puszki po mleczku możemy przepłukać świeżą wodą i również dolewamy do całości (wody w sumie dodajemy ok. 1 szklanki).
Gotujemy do czasu gdy zupa będzie przez ok. 5 minut lekko wrzeć. Co jakiś czas należy zawartość dobrze zamieszać drewnianą chochlą.
Dodajemy paprykę słodką i jak mamy to również świeżą paprykę chili.
Gotujemy całość przez kolejne 2-3 minuty.
Teraz wsypujemy startą skórkę limonki i wyciskamy sok z limonki do gotującej zupy.
Dodajemy przyprawy w ilości zależnej od wymaganego smaku:
– sól do smaku (u mnie były to 2 płaskie łyżeczki),
– trochę świeżo zmielonego pieprzu (u mnie ok. pół łyżeczki),
– sproszkowana słodka papryka (u mnie 1 płaska łyżeczka),
– jak nie mieliśmy świeżej papryki chili to dodajemy ok. pół łyżeczki ostrej sproszkowanej papryki chili
– curry (u mnie 1 czubata łyżeczka przyprawy curry),
– cukier (u mnie 3 płaskie łyżeczki).
Zupa tajska pod koniec gotowania po dodaniu przypraw
Gotujemy jeszcze ok. 2-3 minuty i sprawdzamy jak zupa smakuje. Jeśli trzeba coś skorygować to doprawiamy do smaku. Pamiętać należy, że smak zupy układa się po ok. 15 minutach i wtedy polecam zacząć konsumpcję.
Wg mnie następnego dnia po podgrzaniu zupa smakuje najlepiej.